niedziela, 14 lipca 2013

31. Ręka na pulsie?

            Miałam do siebie ogromny żal. W zasadzie nie tylko do siebie. Obwiniałam wszystko, a najbardziej czas. Bo ten ostatni za szybko mijał. Ta noc spędzona z Wojtkiem, była najcudowniejszą w moim życiu. Niby powinnam się załamywać, twierdzić, że nie byłam na to gotowa. Nie! Takie pieprzenie byłoby jednym, przeogromnym kłamstwem. Chciałam tego. Alkohol mi pomógł i trochę znieczulił, dlatego też nie czułam, żeby mnie bolało. Facet był delikatny, ja chętna… Całe to gadanie o tym, że należy czekać, zostało wymyślone przez laski, którym facet się nie spisał. Jak się idzie z pizdą do łóżka to się później ma… Jeśli jest szansa, że można załatwić sprawę tak na hop siup to trzeba korzystać.
            Dom Czarneckich opuściłam dopiero w piątek rano. Wojtek nie poszedł do pracy, ja nie odbierałam telefonów. Było nam dobrze. I to tak bardzo, aż trudno było uwierzyć, że jeszcze parę dni wcześniej bałam się seksu…
            O obawach Dominika zostałam poinformowana przez niego samego. Gdybyście widzieli jego minę, gdy roześmiałam się na wieść o jego obawach. Przyszli do mnie całą pielgrzymką. Oczywiście najpierw byli u Baśki. Pożalili się jej, pogadali od rzeczy i o dziwo nie wskórali zbyt wiele. To był pierwszy raz, gdy odprawiła ich z kwitkiem. Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony jej zachowaniem. Oni, czy ja? Do tej pory starała się być zawsze przy nas, pomagać nam w trudnych sytuacjach, nie oczekując nic w zamian. Taka sobie mamuśka, która dbała o swoje dzieci. Wtedy myślałam, że nasza paczka świetnie sobie bez niej radzi. Wydawało mi się, że to nie ona spaja ELITĘ w całość. Przecież każde z nas wskoczyłoby za drugim w ogień. Chłopcy martwili się o mnie, gdy zniknęłam z Wojtkiem. Czyż to nie było doskonałym przykładem, że byliśmy jednością?
            O słodka, naiwna młodości…
            Był piątek, późne popołudnie. W domu Baśki zebrała się grupka znajomych. Chłopcy nie mogąc skontaktować się z Magdą, postanowili porozmawiać z kimś, kto zawsze trzymał rękę na pulsie. Blondynka była ich przewodniczką. Jakoś tak się stało, że to ona sklejała różne elementy układanki w całość. To na niej spoczywał ciężar odpowiedzialności za całą paczkę. I oni doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Bo to właśnie Baśka była centralną gwiazdą w tym układzie planetarnym. Mogli się do tego nie przyznawać, ale potrzebowali jej. Gdy mieli jakiś problem, wiedzieli, że drzwi do jej domu będą otwarte, a ona ich wysłucha. Tym razem było podobnie. Przyszli zdać jej relację z owego ogniska. W miarę jak Kuba opowiadał to tonem, w którym nie było emocji, oczy dziewczyny powiększały się. W pewnym momencie nie wytrzymała.
- Co zrobił?! – Jej krzyk słychać było w całym domu.
- Przecież ci powiedzieliśmy…
- I wy nie zareagowaliście?! Jesteście beznadziejni!
- Baśka…
- Pieprzeni idioci! Po pierwsze, dziwię się, że w ogóle zachciało wam się imprez w takim dniu. Po drugie, jesteście chujami, bo przyjaciele postępują inaczej. Po trzecie, gdybyście mi wywinęli taki numer, nie byłabym zdziwiona. Ale Magdzie?!
- Donovan, uspokój się na chwilę. Kiedy skończę mówić, możesz dalej drzeć japę, to twoje święte prawo właściciela domu, ale teraz słuchaj. Ona była pijana. Rozumiesz? Najebana w cztery dupy. Nie wytłumaczylibyśmy jej nic, a nic. Poza tym Wojtek jest starszy i silniejszy, więc wybacz, ale wolałem zachować moją piękną twarz – ciche prychnięcie zwiastowało, że dziewczyna uważa ostatnie słowa za kiepski żart. Mimo wszystko nie przerwała jak dotąd jego wypowiedzi. – Mego wywodu na tyle. Pozwalam ci się wydzierać.
- Kretyni! Mogliście zrobić cokolwiek. C-O-K-O-L-W-I-E-K! Nie wiem, striptiz, darcie mordy, bitwa na gołe klaty. Zająć ją w jakiś sposób, odstawić ją do domu i nie byłoby problemu. Czy ja zawsze muszę myśleć za was?
- Tak, bo jesteś pierdolnięta – stwierdzenie Dominika rozśmieszyło pozostałą trójkę chłopaków, ale nie Baśkę. – Poza tym, zawsze się we wszystko wpierdalasz, więc to normalne, że trzymasz rękę na pulsie. Trzeba było przyjść do Czarnego. A sorry, przecież ty już mu się nie podobasz.
- Skoro jestem taka beznadziejna, to po jaką cholerę jak zawsze przychodzicie do mnie? Sami jesteście tacy super, więc dacie sobie radę… Wolałam spędzić ten czas przy grobie Michała, niż z bandą kretynów.
- Blondy, nie gniewaj się na niego – Łukasz starał się załagodzić sytuację – on sam nie wie, co możemy zrobić dla Magdy.
- Trembecki, mów za siebie. Uważam, że Baśka powinna docenić fakt, że mimo wszystko nadal chcemy się z nią odzywać i…
- A co ja trędowata jestem? – Przerwała mu zniecierpliwiona dziewczyna. – Może zrobimy tak, że wam przejdzie ta mania wyższości, a ja sobie poczekam na telefon od któregoś, że powrotem jesteście normalni. I nie waż się nic mówić – spojrzenie, którym uraczyła Dominika, było pełne chęci mordu. – No, a tym czasem sami traficie do wyjścia. I nie, nie mam zamiaru płakać z powodu faktu, że wyrzucam was z mojego domu.
            Chłopcy posłusznie opuścili pokój dziewczyny. Nawet Gaik nie miał ochoty, się kłócić. A Baśka naprawdę miała zamiar, odsunąć się na bok i cierpliwie czekać. To było potrzebne jej, a także reszcie znajomych. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to ona jest spoiwem tej paczki. Widziała, że bez niej to wszystko się rozpadało, dokładnie tak jak teraz. Musiała jednak sprawdzić, kim tak naprawdę są ci przyjaciele. Cały czas żyła ze świadomością, że wszystko ma swój koniec. Tak samo było z nią i jej życiem. Pewnego dnia może się okazać, że znowu będzie musiała walczyć, a towarzyszami będą słabi, pozbawieni poczucia jedności ludzie, którym nazywano ELITĄ.
            Na dnie serca dziewczyny rodziło się jednak ciche uczucie, które w końcu wyewoluowało w nadzieję, że jednak dadzą sobie radę. Potrzebowali czasu, a ona chciała im go dać. W pewnej chwili wzięła do ręki telefon. Wybrała numer pewnej osoby i cierpliwie czekała, aż ta odbierze. Niestety nie dane jej było usłyszeć głosu koleżanki.

- Wiem o wszystkim. Jeśli będzie bardzo źle, daj znać. Zjawię się natychmiast – kilka słów nagranych na pocztę głosową, z jakże ważnym przekazem. 

1 komentarz:

  1. Ostra wymiana słów, chyba najostrzejsza jak do tej pory. Uważam, że Baśka miała rację, bo reszta wolała chronić własne tyłki, a teraz co? Przychodzą do niej, a co to zmieni? Przecież co się stało to się nie odstanie i już. Mam przeczucie, że Magda będzie niedługo bardzo cierpieć. Jak dla mnie po prostu dała się wykorzystać facetowi.

    OdpowiedzUsuń