30 sierpnia środa, Kraków – Balice
Polska! Wróciłam,
chociaż nie na własne życzenie. Dziadek... Ów uroczy mężczyzna jest moim
motorem do robienia na przekór sobie. Tak, dla niego jestem w stanie odrzucić
wszystkie zasady, którymi się kieruję. Wróciłam właśnie z jego powodu.
Wystarczył jeden mail, jedno słowo - wróć. Niby nic, a jednak wszystko. Nie do
końca prośba, ale też nie nakaz. Tak więc dostałam bilety, pożegnałam Małeckich
i oto jestem. Tak po prawdzie oni nie wiedzą, że wróciłam. Tony i reszta
kompanii obiecali, że nie pisną ni słowa. Zrobię niespodziankę dziadkom, a
potem zadzwonię po tatka. A jutro… Zapewne będą chcieli mnie zabić, ale nie dam
się. Tęsknili za mną, więc wróciłam. Dla nich, dla Piotrka. W poniedziałek
szkoła, ale to napawa mnie optymizmem. Ten rok będzie lepszy. Jestem tego
pewna.
Nieważne co się
stanie, będę silna. Moją największą siłą jest miłość, zrozumiałam to niedawno.
Ludzie, których kocham będą mi podporą. Nie odwrócą się ode mnie. Jestem tego
pewna. Jeśli przyjdzie mi umrzeć przedwcześnie, nie będę się bać. Oni pomogą mi
przejść na drugą stronę. Jestem Spartiatą.
I wiesz,
zrozumiałam wreszcie, że w życiu najważniejsze jest to, by po każdym upadku
wstać, otrzepać pył ze spodni i kroczyć dalej z podniesioną głową ku
niewiadomej. Nieważne ile razy będę musiała się podnosić ani jak bardzo będę
miała poobijane kolana. Liczy się tylko to, żebym na mecie powiedziała sobie:
jestem zwycięzcą. A jest nim nie ten, który ni razu nie upadnie, a ten, który
stale się potyka, ale wytrwale dąży do celu, jakim jest ukończenie maratonu.
Chcę osiągnąć szczyt góry zwanej życiem i wykrzyczeć słowa: „amor vincit omnia”, gdyż swoje istnienie zawdzięczam
miłości.
Zmieniłam się. Czy
na lepsze? Oto jest pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz