Od powrotu Baśki minął tydzień.
Koszmarne pięć dni podchodów i nauki wzajemnej tolerancji. Byliśmy my i była
ona… Sytuacja dziwna, ale do zniesienia. Z resztą blondynka nie starała się nam
wchodzić w drogę. Celowo albo i nie, jednakże unikała nas, co w sumie było nam
na rękę. Życie toczyło się dalej, a my staraliśmy się czerpać z niego co
najlepsze.
Był marzec, pogoda powoli
starała się przygotować nas na przyjście wiosny. Dni powoli stawały się coraz
dłuższe. Przyroda w żółwim tempie budziła się ze snu zimowego. Zostało
czterdzieści osiem godzin, do wyczekiwanego przez wszystkich przedstawicieli
płci męskiej treningu siatkarek. Tak się pięknie złożyło, że wypadał w dzień
kobiet. Tradycją było zdobywanie całusów. Faceci biegali po całej szkole,
dawali dziewczętom kwiatki, czekoladki albo pluszaki, w zamian oczekując
pocałunków. Ten, który uzyskał najwięcej, wygrywał. O dziwo nasi nauczyciele
nie mieli nic przeciwko. Ba… Co po niektórzy sami uczestniczyli w tej zabawie,
oczywiście w granicach przyzwoitości. Taka odskocznia od rzeczywistości…
Jednakże wspominam o tym dniu,
bo stało się wtedy coś ważnego. W naszej szkole pojawiła się nowa dziewczyna.
Jej przybycie miało poważny wpływ na nasze relacje, a także na to, co łączyło
nas z Baśką.
Święto kobiet… Powinna była się
cieszyć, a nie dała rady. Przemierzała szkolny korytarz całkowicie nie
zwracając uwagi na to, co działo się dokoła. Uciekała. Poczuła się zagrożona,
więc uznała, że to będzie najsensowniejsze rozwiązanie. Gdzie podziała się
dawna silna, zdecydowana, odważna Baśka? Odeszła… A nowa nie potrafiła sobie
radzić na tym brutalnym świecie. Myślała, że najgorsze już za nią. Zrozumiała
swój błąd, gdy wychowawca przedstawił jej klasie nową uczennicę. Te wielkie
brązowe oczy i słodki wyraz twarzy stanowiły zagrożenie. Starała się zrobić
wszystko, by Dominik nie poznał tamtej dziewczyny. Naiwna dziewczynka sądziła,
że plotki o nowym nabytku szkoły w ogóle się nie rozejdą. Łudziła się, że to
wydarzenie pozostanie niezauważone. Gdzie podziała się tamta racjonalistka? I
dlaczego to właśnie za nią musiała podążać osoba, która miała wszystko
zniszczyć? Chód Baśki mógł być zaliczany do biegu. Miała opuszczoną głowę, więc
nie zauważyła, że mimowolnie skierowała się do tak zwanych podziemi. Była
zdziwiona, gdy wpadła na kogoś z impetem. Bezwiednie wtuliła się w tę osobę.
Gdy silne męskie ramiona otoczyły ją, podniosła wzrok ku górze. Minęło sporo
czasu zanim pojęła, że znalazła się w objęciach Piotrka. Z widoczną paniką
rozejrzała się dokoła i odkryła, że oprócz niego była i reszta. Jednakże ELITA
nie patrzyła na nią. Podążyła za wzrokiem Magdy i zobaczyła nową…
Z chwilą , gdy Baśka znalazła
schronienie w ramionach Piotrka, a zza zakrętu korytarza wyszła nieznajoma
dziewczyna, zatrzymał się czas. Dominik stał i wpatrywał się właśnie w nią. W
jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Chciał zadać mnóstwo pytań, ale nie
potrafił tego zrobić. Nie wiedział kim była ani, czy była człowiekiem. W jednej
chwili wydawała mu się boginią, potem była aniołem, by po chwili stać się
promieniem słońca. Nie wiedział co mógłby jej powiedzieć, by nie wyjść na idiotę.
Wpatrywał się w nią z niekłamanym zaciekawieniem i wyrazem uwielbienia na
twarzy. Nigdy wcześniej nie czuł takiego onieśmielenia. W jednej chwili
zapomniał o Baśce i o tym, że stała o dwa kroki od niego. Z każdą sekundą jego
serce przyspieszało, a on wciąż stał i patrzył na ową nieznajomą. Zahipnotyzowała
go swoim wyglądem.
Nie tylko Dominik dziwnie
zareagował na ową dziewczynę. Łukasz i Kuba zbaranieli z wrażenia, Magda
również podziwiała urodę dziewczyny, o dziwo nie doszukiwała się w niej
niedoskonałości. Tylko Piotrek znalazł sobie ciekawszy obiekt obserwacji.
Rzucił przelotne spojrzenie na brązowowłosą, szybko ocenił jej walory
estetyczne, a potem najzwyczajniej w świecie zaczął patrzeć na Baśkę.
Interesowało go to przerażenie, które aż krzyczało z twarzy blondynki.
Połączone z bólem odmalowanym w oczach, stanowiło coś ciekawego,
niespotykanego. Zdziwiło go to, że dziewczyna drży i coraz silniej się w niego
wtula. To było tak, jakby znalazła w nim ostatnią deskę ratunku. Pytanie, przed
czym miał ją ocalić? Nigdy wcześniej nie widział jej w takim stanie, więc nie
wiedział, czego może się spodziewać. W momencie, gdy zobaczył łzy spływające po
jej policzkach, bez namysłu pocałował ją w czoło. Wziął ją na ręce i po prostu
oddalił się od reszty przyjaciół. Co ciekawe oni nawet nie zwrócili uwagi na
to, co zrobił.
Po tym jak Baśka i Piotr zniknęli
z pola widzenia ELITY i owej dziewczyny, czar przestał działać. Czwórka młodych
ludzi przestała wpatrywać się w nieznajomą, a ona sama uśmiechnęła się do nich i
przemówiła.
- Mam na imię Weronika – w jej głosie można było
wyczuć nutkę wyższości. – Miałam nadzieję, że Donovan mnie przedstawi, ale
widocznie się przeliczyłam – nagła złość stanowiła wspaniały kontrast do
uśmiechu, który momentalnie zniknął z jej ust. – Możecie mi mówić Nika – dodała
po chwili lekko władczym tonem.
- Dominik – chłopak przedstawił się bez zbędnych
ceregieli. – Moi koledzy – tu wskazał kolejno na chłopców – Łukasz i Kuba, a ta
urocza dziewczyna to Magda – nie trzeba chyba tłumaczyć, czemu ostatnie słowa
Weronika przyjęła z nieukrywanym grymasem złości na twarzy. Dominik nie przejął
się tym jednak, bo chciał jeszcze zaznajomić nową koleżankę ze swoim najlepszym
przyjacielem. – A ten chłopak tam z tyłu… - widząc pytający wzrok dziewczyny, spojrzał
na miejsce, w którym powinien był stać Piotrek. – A Czarny gdzie się podział?
- Wyniósł się wraz z czarną wdową – kąśliwa
odpowiedź dziewczyny, dała Magdzie trochę do myślenia, jednakże nie to było w
tej chwili najważniejsze.
- Czemu zmieniłaś szkołę? – szatynka starała się
być uprzejma.
- Rodzice chcieli przenieść się na wieś, a przy
okazji tata dostał lepszą pracę w Krakowie, więc opuściliśmy Wrocław. Wy,
młodzież wiejska nigdy nie zrozumiecie, co to jest zostawić lepszy świat i
wylądować w miejscu, gdzie psy szczekają dupami…
- No fakt… My przecież mieszkamy w trzecim
świecie.
- Wiedziałam, że ktoś mnie zrozumie. Jako, że
mieszkałam w mieście, mogę wam dać kilka wskazówek, jak się zachowywać, żeby
nie było was czuć wsią.
- Wybacz, ale jeśli chciałbym nauczyć się
zachowywać jak osoba z miasta, poprosiłbym o pomoc kogoś innego. Gwoli
ścisłości mam na myśli Baśkę Donovan. Mili państwo ruszmy się stąd. Najlepiej
poszukajmy Czarnego. Z dwojga złego wolę pokłócić się z Blondy, niż wysłuchiwać
tego, co mówi to gówno w pięknej oprawie. Gajos, flecie idziesz?
- Idźcie sami.
Chłopak przez dłuższą chwilę
obserwował Weronikę. Była piękna, ale nie potrafiła dostrzec tego, co oferuje
jej świat. Zakochana w mieście, nie doceniała uroków wsi. Miał nadzieję, że dziewczyna
otworzy się na nowe środowisko. Podobała mu się. Oczarowała go. Cudowna
czarodziejka o brązowych oczach, które hipnotyzowały swą barwą, blaskiem,
emanowały szczęściem i zaprzeczały temu, co mówiły usta. Przypominała mu
jednocześnie Baśkę i Emilkę. Sam nie wiedział czemu.
- Kim tak właściwie jest Donovan? – pytanie
dziewczyny wyrwało go z zamyślenia.
- Dawniej była wszystkim, teraz
jest nikim…
- Mógłbyś jaśniej? Wiele się o niej nasłuchałam w
gabinecie dyrektora. Tyle, że nauczyciele mieli sprzeczne zdania na jej temat.
- Niedawno przeprowadziła się tu z Krakowa.
Wyróżniała się z tłumu. Po prostu wlazła w nasze życia i serca, chociaż nikt
jej o to nie prosił. Czarny jako jedyny potrafi się jej oprzeć. Ja, Łukasz i
Kuba nie byliśmy w stanie. Baśka była moją dziewczyną. Mam nadzieję, że nie
będzie mi dane poznać głupca, który zostanie moim następcą. Potrafi dać
człowiekowi szczęście, ale krzywdzi…
- Może powinieneś ulokować uczucia gdzie indziej?
- Może już to zrobiłem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz