poniedziałek, 30 lipca 2012

11. Kartka z pamiętnika


01.04.2006 sobota
Prima Aprilis to chyba odpowiedni dzień na podsumowanie tego, co się dotychczas stało. Mam czternaście lat, ale przeżyłam o wiele więcej niż przeciętna osoba w moim wieku. Czuję się strasznie staro, może nawet jak osiemdziesięciolatka. Spory bagaż doświadczeń, sporo popełnionych błędów… Gdybym mogła cofnąć czas, wszystko potoczyłoby się inaczej. Na chwilę obecną wolałabym, nie poznać Dominika i reszty. Zbyt wiele bólu przyniosła mi ta znajomość. O ile na śmierć Michała nie miałam wielkiego wpływu, o tyle mogłam zachować się zupełnie inaczej w stosunku do moich… A tak właściwie to kim oni są? Przyjaciółmi? No chyba nie bardzo. To zwykli koledzy, których podnosiłam dotychczas o rangę wyżej. W sumie to sama nie wiem czemu, bo przecież to wszystko nie miało sensu. Oni tego nie potrzebowali. Chłopcy mieli siebie nawzajem, teraz mają Magdę. Jest im dobrze. Nie jestem im potrzebna. Od ósmego marca wiele się zmieniło… Dominik ma nową dziewczynę, nie pasują do siebie. I nie jest to tylko moja opinia. Nie odnajduję się w tym świecie.
„Umrzeć – tego nie robi się kotu.”
Wpadł mi w ręce wiersz Szymborskiej o tytule „Kot w pustym mieszkaniu”. Czytając go miałam dwie różne wizje. Po pierwsze wyobraziłam sobie Chestera po mojej śmierci. Zaczęłam zastanawiać się, czy tęskniłby za mną. Czy przeżyłby bardzo moje odejście? Czy wiedziałby, że już nie wrócę? Widziałam jego wielkie zielone oczy pełne zdziwienia, niezrozumienia, smutku. Wielkie bure cielsko zwinięte w kłębek na moim łóżku, oczekiwało na to, aż wejdę. Słyszało kroki, więc przyczaiło się do skoku. Bestia, doskonały łowca, który od czasów bycia kociątkiem zawsze witał mnie w ten sam sposób. I nagle drzwi się otwierają, on skacze i wpada na mojego tatę. Jest zdziwiony… Sytuacja się powtarza, a on nadal nie pojmuje, dlaczego to nie ja…
Choroba wróci, bo raka nie da się wyleczyć. Co mam więc zrobić, by Chester nie pozostał sam? Nie chcę umierać ze świadomością, że go osierocę. Moje maleństwo…
Gdy czytałam wiersz po raz drugi, uświadomiłam sobie, że ja również jestem takim kotem. Wałęsam się po świecie, który niby jest taki sam, a jednak się różni.
„Ktoś tu był i był,
   a potem nagle zniknął
   i uporczywie go nie ma.”
No właśnie, drogi Michale. Byłeś, a potem uciekłeś ode mnie. Niestety nie wróciłeś i tego nie zrobisz. Teraz to ja mam cztery łapy. Będę na nich krążyć. Będę się złościć, obrażać, ale ciągle mieć naiwną nadzieję, że jednak przyjdziesz… Będę czekać w nadziei, że znów Cię opierdolę za to, że się spóźniłeś. Widzisz, ja również jestem kotem. Jestem coraz bliżej pogodzenia się z Twoim odejściem. Zanim to nastąpi, nadal będę „spać i czekać”. Umarłeś, a przecież tego się kotu nie powinno robić? Bo co mam począć w świecie pełnym wszystkiego, jednakże pustym? Szukałam Cię wszędzie. Nie było Cię na zdjęciach, Twoja bluza już nie pachnie Twoimi perfumami. Na cmentarzu nie leżysz Ty, a Twoje ciało… Gdzie jesteś? Gdzie powinnam Cię szukać?
Ty również będziesz milczał. Nie odpowiesz mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz