01.04.2006 sobota
Prima Aprilis to chyba
odpowiedni dzień na podsumowanie tego, co się dotychczas stało. Mam czternaście
lat, ale przeżyłam o wiele więcej niż przeciętna osoba w moim wieku. Czuję się
strasznie staro, może nawet jak osiemdziesięciolatka. Spory bagaż doświadczeń,
sporo popełnionych błędów… Gdybym mogła cofnąć czas, wszystko potoczyłoby się
inaczej. Na chwilę obecną wolałabym, nie poznać Dominika i reszty. Zbyt wiele
bólu przyniosła mi ta znajomość. O ile na śmierć Michała nie miałam wielkiego
wpływu, o tyle mogłam zachować się zupełnie inaczej w stosunku do moich… A tak
właściwie to kim oni są? Przyjaciółmi? No chyba nie bardzo. To zwykli koledzy,
których podnosiłam dotychczas o rangę wyżej. W sumie to sama nie wiem czemu, bo
przecież to wszystko nie miało sensu. Oni tego nie potrzebowali. Chłopcy mieli
siebie nawzajem, teraz mają Magdę. Jest im dobrze. Nie jestem im potrzebna. Od
ósmego marca wiele się zmieniło… Dominik ma nową dziewczynę, nie pasują do
siebie. I nie jest to tylko moja opinia. Nie odnajduję się w tym świecie.
„Umrzeć
– tego nie robi się kotu.”
Wpadł mi w ręce wiersz
Szymborskiej o tytule „Kot w pustym mieszkaniu”. Czytając go miałam dwie różne
wizje. Po pierwsze wyobraziłam sobie Chestera po mojej śmierci. Zaczęłam
zastanawiać się, czy tęskniłby za mną. Czy przeżyłby bardzo moje odejście? Czy
wiedziałby, że już nie wrócę? Widziałam jego wielkie zielone oczy pełne
zdziwienia, niezrozumienia, smutku. Wielkie bure cielsko zwinięte w kłębek na
moim łóżku, oczekiwało na to, aż wejdę. Słyszało kroki, więc przyczaiło się do
skoku. Bestia, doskonały łowca, który od czasów bycia kociątkiem zawsze witał
mnie w ten sam sposób. I nagle drzwi się otwierają, on skacze i wpada na mojego
tatę. Jest zdziwiony… Sytuacja się powtarza, a on nadal nie pojmuje, dlaczego
to nie ja…
Choroba wróci, bo raka nie da
się wyleczyć. Co mam więc zrobić, by Chester nie pozostał sam? Nie chcę umierać
ze świadomością, że go osierocę. Moje maleństwo…
Gdy czytałam wiersz po raz
drugi, uświadomiłam sobie, że ja również jestem takim kotem. Wałęsam się po
świecie, który niby jest taki sam, a jednak się różni.
„Ktoś
tu był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.”
No właśnie, drogi Michale.
Byłeś, a potem uciekłeś ode mnie. Niestety nie wróciłeś i tego nie zrobisz. Teraz
to ja mam cztery łapy. Będę na nich krążyć. Będę się złościć, obrażać, ale
ciągle mieć naiwną nadzieję, że jednak przyjdziesz… Będę czekać w nadziei, że
znów Cię opierdolę za to, że się spóźniłeś. Widzisz, ja również jestem kotem.
Jestem coraz bliżej pogodzenia się z Twoim odejściem. Zanim to nastąpi, nadal
będę „spać i czekać”. Umarłeś, a
przecież tego się kotu nie powinno robić? Bo co mam począć w świecie pełnym
wszystkiego, jednakże pustym? Szukałam Cię wszędzie. Nie było Cię na zdjęciach,
Twoja bluza już nie pachnie Twoimi perfumami. Na cmentarzu nie leżysz Ty, a
Twoje ciało… Gdzie jesteś? Gdzie powinnam Cię szukać?
Ty również będziesz milczał.
Nie odpowiesz mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz