poniedziałek, 8 lipca 2013

30. Ogólne zgłupienie

            Była połowa października, pogoda wydawała się całkiem znośna. W ELICIE zaszły zmiany, ale życie toczyło się dalej. Świat stawał na głowie, a ogólne zgłupienie dotknęło i mnie. Bo wiecie co? Zakochałam się! A swoje uczucia ulokowałam w najgorszym z możliwych kandydatów – w Wojtku Czarneckim. Oczywiście mam na myśli starszego brata Piotrka, który jako jeden z rezydentów grał w EB. Wtedy jednak myślałam, że z moim sercem wszystko jest w porządku, rozum też się nie buntował. Skoro Czarny mógł wymienić Baśkę na Angelikę, to czemu ja miałabym nie spróbować zaszaleć? Z perspektywy czasu dowiedziałam się, że głupio zrobiłam, wdając się w romans z chłopakiem starszym o trzy lata. Straciłam na tym za dużo, ale to bajka na inny wieczór…
            Tak jak już wspominałam, Piotrek znalazł sobie nową dziewczynę. Blondy starała się być dzielna, ale widzieliśmy, że strasznie ją to boli. Naszym śmiesznym zwyczajem nic z tym nie zrobiliśmy. Trembecki trochę się burzył, nawet suszył Czarnemu głowę o to, że zachowuje się jak rasowy skurwiel, ale grzecznie mówiąc, ten ostatni nie był tym faktem zainteresowany. Na każdą wzmiankę o blondynce, odpowiadał, że to już przeszłość. Jednakże niejednokrotnie łapałam go na tym, jak tęsknym wzrokiem wodził za dziewczyną. Szymon patrzył na to wszystko z chłodną obojętnością, ale nie było spotkania, żeby nie próbował kłócić się z Angeliką. W całej tej sytuacji coś śmierdziało i o dziwo nie chodziło tu tylko o stopy Wiśni, czy poranny oddech Kuby.
            Z końcem miesiąca okazało się, że w całej naszej ELICIE tylko Baśka była sama, chociaż wzdychało do niej paru chłopaków z mojej klasy i Andrzej. Cała reszta kogoś miała. Kuba na jednym z meczów poznał jakąś Ankę, Łukasz prowadzał się z Izą z pierwszej „c”, jak wiadomo Nika i Dominik byli na dobre i złe, Szymon poznał całkiem ładną dziewczynę, z krzywymi zębami o imieniu Ola, Piotrek miał Angelikę, a ja mojego Wojtusia.
            Ano właśnie. Poznałam go i proszę nie mylić tego ze stwierdzeniem, że widywałam, w EB. Wtedy po tej pamiętnej imprezie trzydziestego września, podszedł do mnie, pytając, czy nie miałabym ochoty spotkać się z nim któregoś dnia. Rzecz jasna zgodziłam się bez wahania. Od tamtego dnia spotykaliśmy się regularnie. Piotrek stwierdził, że mogłam znaleźć sobie coś lepszego, ale później nie poruszał już tego tematu. Reszta olała sprawę, chociaż Trembecki mamrotał coś o żałowaniu po fakcie. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi i nie chciałam wiedzieć. Byłam szczęśliwa i to bardzo. Sytuacja prawie jak w bajce – nie wyróżniająca się dziewczyna i facet, który mógł mieć każdą. No właśnie… A przecież wybrał mnie.
            W tamtym okresie mało kiedy mogłam spokojnie pogadać z Blondy. Odczuwała dziwną, niczym nie popartą niechęć w stosunku do mojego Wojtka. Ilekroć piałam z zachwytu nad nim, ona starała się sprowadzić mnie do poziomu albo zmieniała temat. Z początku myślałam, że jest zwyczajnie zazdrosna, bo jej i Czarnemu się nie udało. Spieprzyła swoją szansę, więc chciała, żeby i mnie to spotkało. Przy którejś rozmowie całkiem niechcący, wydarłam się na nią, że stara mi się go obrzydzić, żeby sama mogła się nim zająć. O dziwo poprawiłam jej w ten sposób humor. Po kilku minutach przestała się śmiać i powiedziała mi, że mogę być spokojna, bo ona ma kogoś lepszego na oku. Wydawało mi się wtedy, że pogodziła się ze stratą Piotrka. Nie pokazywała się jednak z nikim. Gdy nie zmieniała swojego nastawienia do Wojtka, zrozumiałam, że po prostu ją nudzę wałkując w kółko jeden temat. Przestałam się z nią spotykać, a ona nie protestowała. Powiedziała mi, że w razie czego, mieszka naprzeciwko. Chyba tak zachowuje się prawdziwa przyjaciółka. Zapewne powinno mi to dać do myślenia, ale jak zwykle pewność przychodzi po fakcie.
            Byliśmy stadem baranów. No, ale jako nieświadome owieczki mogliśmy czerpać wiele z życia. Robiliśmy tak. Ktoś bardzo mądry, powiedział kiedyś, że gimnazjum niszczy psychikę. To prawda. Nie przeszkadzało nam to. Chcieliśmy być młodzi, głupi i naiwni. Właśnie dlatego spotkaliśmy się pierwszego listopada na ognisku u Czarnego. Baśki tam nie było. Czemu? Bo to była impreza wyłącznie dla zakochanych.
            To dziwny pomysł, żeby w święto zmarłych spotykać się, w celu celebrowania miłości. ELITA z założenia nie trzymała się utartych zwyczajów. Wycieczka na cmentarze była, ale w godzinach dopołudniowych. Później każde z nich myślało, jedynie o zbliżającej się godzinie zero. I tak właśnie w zwyczajnie niezwyczajny dzień, rozpalili ognisko, wyciągnęli piwo i zaczęli swoje pogańskie obchody. Patrząc na ich młode, roześmiane twarze i zamglone alkoholem oczy, można było pomyśleć, że są najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. To nie do końca była prawda. Uważny obserwator mógł zauważyć, że organizator nie do końca jest zadowolony z sytuacji. Sam nie wiedział, czego mu brakowało. W pewnej chwili spojrzał na swoją towarzyszkę. Jej błyszczące oczy i delikatny uśmiech były motorem jego dalszych działań. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Nie był to jeden z tych delikatnych pocałunków, o nie… Wojtek doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że młodsza dziewczyna, może później żałować wydarzeń tej nocy. Przyszłość się nie liczyła. Chodziło tylko o to, żeby spędzić ten wieczór jak najciekawiej. Całował ją nadal, czując, że dziewczyna coraz bardziej mu się poddaje. W pewnym momencie przestał.
- Chodź ze mną – wyszeptał i nie czekając na odpowiedź, wstał, ciągnąc ją za sobą.
            Reszta towarzystwa patrzyła na zaistniałą sytuację z lekkim niesmakiem. Dosłownie chwilę wcześniej w podobnym celu zniknęli Piotrek i Angelika.
- Widać Czarneccy, mają to w genach – syknął Szymon.
- Magda będzie tego żałować – zauważyła Weronika. – Nie podoba mi się to, że Wojtek narzucił jej takie tempo. Przecież ona ma piętnaście lat. To, że po pijaku jest chętna, nie znaczy, że na trzeźwo również będzie.
- A ja chciałbym zobaczyć jej minę, kiedy rano obudzi się naga, w pustym łóżku.
- Dom, a skąd masz pewność, że będzie sama?
- Oj Nikuś, zapominasz, że znam tego faceta od lat. Niewykluczone, że jej pierwszy raz będzie ostatnim. DJ Rudy lubi jednorazowe przygody – w głosie Gaika słychać było zmartwienie.
- Powinniśmy interweniować? – Zapytał Kuba.
- Masz zamiar biegać po domu Czarnego i jej szukać? Ja nie… Boję się o nią, ale mogła mniej pić i znaleźć sobie innego. Miała pecha zadurzyć się w Wojtku, więc spotka ją nauczka.
- Gdyby była tu Baśka, nie pozwoliłaby jej na to – zauważył Łukasz.
- Trembecki, zacznijmy od tego, że ona nie zgodziłaby się na imprezę w dniu dzisiejszym. Idę o zakład, że siedzi teraz przy grobie Michała. W ogóle to głupio zrobiliśmy, przychodząc tu dzisiaj. My się zawijamy – powiedział, spoglądając na swoją towarzyszkę.
            Reszta podążyła za ich przykładem. Nie było sensu siedzieć tu, gdy gospodarze mieli lepsze rzeczy do roboty. Wojtek zabawiał się z Magdą, a Czarny przyprowadził do swojego pokoju Angelikę.

            Początkowo chciał tylko, żeby dziewczyna przestała dobierać się do niego przy świadkach. Później stwierdził, że żal odmawiać, gdy dziewczyna wyraźnie tego chce. I tak krok po kroku delikatne pieszczoty, zaczynały przeradzać się w pełne pożądania. Zbliżało się nieuniknione, ale oczami wyobraźni, Piotrek był tu z inną dziewczyną. Z którą celebrował chwilę samotności. Chyba nie trzeba mówić, która to…

1 komentarz:

  1. Krótki rozdział, ale bardzo ładny... Aj Piotruś, Piotruś... Szkoda, że tak to się wszystko potoczyło, bo mógłby mieć Baśkę przy sobie,ko o niej myśleć, a Wojtek nie powinien się tak zachowywać, oby tylko dziewczyna nie żałowała tego wszystkiego, a reszta mnie wkurzyła, bo nikt z nich nawet nie zareagował, więc w sumie co to za przyjaciele..
    a co do informacji - lubię to opowiadanie, bo jest takie inne od wszystkich, ma swój niepowtarzalny klimat.. ale wszystko musi mieć swój koniec, więc może i podejmujesz dobrą decyzję, a z chęcią poczytam coś nowego od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń