wtorek, 31 lipca 2012

24. Porozmawiajmy na poważny temat


Drugiego września widzieliśmy się u niej. Chciała nam wszystko wyjaśnić. Duży plus z jej strony. Na temat słodkiej sytuacji z dnia poprzedniego, nie powiedziała ni słowa. Siedzieliśmy w jej pokoju, a ona tak po prostu się nam spowiadała. Nie ukrywała łez. Otworzyła się przed nami. Nie przeszkadzała jej obecność Weroniki i Dominika. Po prostu mówiła. Po chwili wyjęła spod poduszki jakiś zeszyt. Zaczęła czytać. Słowa płynęły, a my z uwagą słuchaliśmy. Nikt nie przerwał jej monologu. To, co miała nam do przekazania było piękne. Ów list zapisany w jej dzienniku, był czymś niezwykłym. Dał nam o wiele więcej, niż wszystkie inne szczere, lecz nie tak pełne uczucia wyznania.
Była lekko zdziwiona, gdy po dłuższej chwili milczenia, w której dało się wyczuć niepewność Baśki, podeszłam do niej i mocno ją uściskałam. Zrozumiała. Ten gest znaczył więcej, niż słowo „wybaczam”. Inni również zaczęli ją przytulać, a Dominik w geście pojednania uścisnął jej dłoń. Wróciła i znów była nasza.
            Drobna dziewczyna o krótkich włosach w odcieniu złoty blond i niebieskozielonych oczach z uwagą słuchała słów jednego z chłopców. Tego dnia, po raz kolejny w jej pokoju zebrała się paczka osób, którą zwano ELITĄ. Jako, że Baśki i Czarnego nie było przez dłuższy czas, reszta starała się powiedzieć, co ciekawego wydarzyło się ostatnimi czasy. Magda zaczęła opowiadać o zdarzeniach, które poprzedziły wyjazd Czarneckiego. W pewnym momencie przerwała jej Baśka.
- I wy uwierzyliście, że Piotrek byłby zdolny do czegoś takiego? – dziewczyna patrzyła na swoich przyjaciół z lekkim niedowierzaniem. – Co jak co, ale wasza trójka zna go od lat.
- No i właśnie dlatego wiemy, że potrafi być skurwysynem – dobitna odpowiedź Kuby nieco ją zastanowiła.
- Sądzisz, że miałby powód? – drążyła temat.
- Są rzeczy, o których nie musisz wiedzieć, mała blondyneczko. Oooo… Przepraszam, mała, opalona ruda blondynko – Dominik starał się, jakoś odwrócić uwagę dziewczyny od niewygodnych tematów. – Swoją drogą co ci się stało w wygląd?
- O matko… - dziewczyna próbowała pohamować wybuch śmiechu, z marnym skutkiem, ale jednak. – Byłam pewna, że ty to będziesz darł na mnie ryja za wczoraj – powiedziała, gdy już się uspokoiła. – Fryzjer, słońce, prostownica i farba – ot, co mi się stało.
- No, ale cycki też ci urosły – widać, ten wieczór miał być pełen, rozbrajających komentarzy. Tym razem autorem zaskakującej wypowiedzi był Kuba.
- Eee? Urosły? To chyba zasługa stanika albo pływania – w tym momencie okazało się, że pannę Donovan można było zawstydzić.
- Jaki burak! Opalenizna ci czerwienieje. Lubię Cię, więc mogę ci dogryzać. Jeśli chodzi o to, że teraz męczysz Czarnego, mam tylko jedną odpowiedź: zużyte zabawki powinno się wyrzucać albo oddawać bardziej potrzebującym.
- Gaik, licz się pało ze słowami – słowa przyjaciela zdenerwowały Piotrka.
- Spokojnie – dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu. – Ty mi nigdy nie wybaczysz? – te słowa skierowane były do blondyna.
- Nie wracajmy do tego. Lepiej powiedz mi, co robił Chester w Australii, skoro Magda widziała go koło waszego domu i dlaczego tak ślepo wierzysz w to, że Czarny nie jest skurwysynem?
- Chester był u dziadków, potem tatek przywiózł go do domu. Pies brata Wiktorii też miał tak na imię. Muszę przyznać, że go polubiłam. Jeśli chodzi o Piotrka - rzecz w tym, żeby zaufać właściwej osobie. Wtedy ma się pewność, co do niej.
- Czarny jest właściwą osobą? – do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Z pewnością nie był to wyczekiwany gość.
- Nie spodziewałam się, że Szymon Wiśniewski przekroczy kiedykolwiek moje skromne progi. Nie wiem czego chcesz tym razem, ale tak. Ufam wspaniałemu człowiekowi. I wierz mi, że nie uda Ci się tego zepsuć.
- Donovan, uwielbiam te twoje zapewnienia. Szkoda, że zawsze są bez pokrycia. Tobie, Czarnecki radzę, żebyś zostawił ją jak najprędzej. Pchnie cię do ostateczności, ewentualnie skończysz jak Wójcik. Wracaj do Emilki. Ona cię przynajmniej kocha.
            Chłopak wyszedł bez słowa pożegnania. O dziwo nikt nie przerwał ciszy, która zapanowała w pomieszczeniu. Większość osób dziwnie patrzyła na Baśkę, która wtuliła się mocniej w Czarnego. Weronika nie odezwała się dotąd ni słowem, ale jako pierwsza przerwała milczenie.
- Ty go znasz?
- Tak, poznaliśmy się. Leżałam w jednej sali z jego siostrą. Szymek, ma mi za złe, że mi się udało, a ona umarła. Z jego słów wnioskuję, że oskarża mnie obecnie o całe zło świata.
- Jesteś silna, więc dasz sobie z nim radę. Z resztą masz nas – uśmiech Łukasza mówił o wiele więcej od słów. – Ty ufasz nam - my tobie. Znowu jesteśmy rodziną. Świat nie stanął na głowie, chociaż nadal nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że nigdy więcej nie sprowadzisz Czarniutkiego do poziomu minus jeden. Nie patrzmy jednak w przeszłość, a jeśli będzie trzeba zmienimy nasze zasady…
- Lepiej w ogóle odrzućmy je wszystkie!
- Kuba, nie przerywaj mi. Jako przyszły prezydent tego kraju chcę mieć doskonałe zaplecze, więc muszę wam posłodzić moi drodzy. Przydadzą się nawet żmije – spojrzał wymownie na Weronikę. – No wiecie, Nika będzie świetną bronią na opozycję. Założymy partię, dla której liczyć będzie się jedynie zaufanie. Oczywiście nikt z poza ELITY nie będzie miał do niej wstępu.
- W takiej liczbie, nie wejdziesz do parlamentu panie Mandela – odcień biały.
- Mówiłem już, że zmienimy zasady. Kto nam zabroni napisać nową konstytucję?
- Co ty dzisiaj brałeś? Jeśli mam słuchać takich głupot, proponuję, porozmawiajmy na poważny temat.
            Rozmowy o wszystkim i o niczym, przerywane wybuchami śmiechu trwały do późna. Nic w tym dziwnego, w końcu po raz ostatni w podobnym gronie widzieli się w czerwcu. Na szczęście dla nich skończyły się wakacje, więc nie było mowy o kolejnych długich wyjazdach. Tęsknota miała trwać jedynie w godzinach nocnych. Rozpoczynał się kolejny rok szkolny, ale jakoś ani trochę im to nie przeszkadzało. To dziwne, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz