Przyszedł do mnie roztrzęsiony. Miał spojrzenie, którego nie
powstydziłby się wariat. Wystraszyłam się. Wydukał, że nie jest zabawką, a
potem milczał przez dwie godziny. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, powiedzieć…
Czekałam więc cierpliwie w nadziei, że powie mi coś więcej. Udało się. Słowa
płynęły, a mi robiło się słabo. Nigdy nie podejrzewałabym, że Baśka potrafiła
tak doskonale grać. Jej dziwne zachowanie w stosunku do Szymona byłam w stanie
zrozumieć. Wkurzyła się. No ok, miała prawo. W sumie to sama pewnie chciałabym
mu dołożyć. Przegięciem jednak było nazwanie Piotrka zabawką. Okazało się, że
nabrała nas wszystkich. Stado baranów po raz kolejny uwierzyło w kłamstwo. W
nerwach powiedziałam mu, że powinna dostać za swoje. Nie podejrzewałam, że
obudziłam w nim dawnego skurwiela. Teraz to on przywdział maskę.
Dwa dni po tym
dziwnym wybuchu Baśki, Piotrek z resztą ELITY siedział w EB. Jego dziewczyna
nie została powiadomiona o owym spotkaniu. Nie odpisywał jej, podobnie jak
przyjaciele. Po raz kolejny wydali wyrok skazujący, nie pozwalając na to, by
winna mogła się bronić.
Atmosfera była
całkiem przyjemna. O dziwo wszystkim dopisywał humor, co dziwiło Szymona. Chłopak
spodziewał się, że Piotrek będzie podłamany, a tymczasem słyszał żarty i oceny
dziewczyn wijących się na parkiecie. W pewnym momencie zobaczył jak kolega
idzie w kierunku jednej z dziewczyn i zaczyna z nią tańczyć. Nie świadomy tego,
co działo się w głowie Czarnego, doszedł do wniosku, że Donovan ulokowała swoje
uczucia w niewłaściwym chłopaku. Tylko on był świadomy tego, że udało mu się
skrzywdzić blondynkę. Odebrał jej najważniejszą osobę w jej życiu. Tylko czemu
nie miał z tego powodu satysfakcji?
Tymczasem Piotrek
świetnie bawił się w towarzystwie nowo poznanej dziewczyny. Była o rok starsza i
chodziła do gimnazjum dla ludzi, którzy nie mieli ochoty zostać sportowcami. Niestety
nie chciała dać mu swojego numeru. Prosił, później zaczął nalegać i nic z tego.
Fascynowała go nie tylko wyglądem, ale i swoim uporem. Postanowił, że nie
odpuści jej. Resztę wieczoru spędził w jej towarzystwie. Później zaproponował,
że ją odprowadzi. Przystała na to.
- Tu mieszkam – powiedziała po
dwudziestu minutach spaceru. Przystanęli przed bramką. Żadne nie chciało się
pożegnać.
- Będę wiedział, gdzie mam cię szukać –
mówiąc te słowa, uśmiechnął się szelmowsko. W jego głowie pojawił się obraz
pewnej blondynki, poczuł ukłucie w sercu, ale nie zważał na to. – Podasz mi w
końcu swój numer?
- Skąd mogę mieć pewność, że nie
jesteś z tych, którzy bawią się dziewczynami?
- Nie możesz jej mieć. Podałaś mi
swoje imię, wiem, w której szkole się uczysz, pozwoliłaś mi na spacer z Tobą, kolejnym
krokiem powinien być numer telefonu.
- Skąd wiesz, że cię nie okłamuję?
- Bo twoje oczy mówią mi, że ci się
podobam. Podejrzewam, że nie chcesz wyjść na szmatę. Nie bój się, przy mnie ci
to nie grozi. Poza tym nie mam zwyczaju bawić się dziewczynami. Jesteście zbyt
piękne, by was krzywdzić – zaczął kłamać. Przecież chodziło mu o to, by zabawić
się kosztem Baśki.
- Jesteś strasznie pewny siebie…
Nie
pozwolił jej skończyć. Pocałował ją pomimo wyrzutów sumienia, które nękały go
przez cały wieczór. Postanowił przecież, że da Donovan nauczkę. Przecież z nim
się nie zadziera.
ten rozdział powinien się nazywać "zwierzęcej natury ciąg dalszy", zdecydowanie tak. Nie podobał mi się ten okropny, niegodny wręcz twojego pióra skrót wydarzeń z klubu. Lenuś, misiu, toż to karygodne, tak brutalnie przerywać wydarzenia, przenosząc nas nagle pod dom jakiejś dziewczyny. Piotrek ją choć trochę poznał - ja nie. I gdzie tu sprawiedliwość? :D
OdpowiedzUsuńTak czy siak, choć krótko, było ciekawie i całkiem ładnie. Czemu nie chwaliłaś się, że wróciłaś? :)